niedziela, 8 stycznia 2017

Sprawa Mateusza K.


PK: zdumiewająca dyskusja, przedmiotem zainteresowania staje się w niej już nie sposób uzyskania środków (istotnie powinien być rozpisany przetarg na usługi informatyczne, argument MK dotyczący spontaniczności postępowania nie jest usprawiedliwiający lecz przy odrobinie dobrej woli mógłby być uznany za zrozumiały) lecz na jakie prywatne cele MK wydaje prywatne pieniądze !

PK nie ma racji, bo „Politycy zapominają, że osoba publiczna rezygnuje z części swoich wolności. To jest osoba, która ma świadomość, że każde jej zachowanie podlega ocenie publicznej. Mają prawo do romansów, mają prawo do wszystkiego, do czego ma każdy obywatel w Polsce. Tylko z tą świadomością, że jak są osobami publicznymi, to podlegają większej kontroli i mamy prawo ich pytać, dlaczego zachowali się tak, a nie inaczej." Władysław Frasyniuk

Zaległość alimentacyjna  (i komornik) to nie jest błaha sprawa. Już dawno powinna być rozwiązana lub zreferowana tak, by każdy wiedział, że w tym nie ma winy (zaniechania) Kijowskiego. W każdej innej sytuacji będzie tak jak z e-mailami Hillary Clinton, z ich powodu przegramy.

Broniłam Mateusza, ale ile czasu mogę czekać na „wyczyszczenie konta”, albo przekonujące wyjaśnienia.
Kijowski jest osobą publiczną, reprezentuje KOD i od jego wiarygodności zależy skuteczność Ruchu. Wielu ludzi angażuje w KOD swój czas, energię, pieniądze i wizerunek. Mateusz MUSI dorosnąć.



Gdybym to ja miała podobny „defekt”, nigdy nie zakładałbym grupy na FB. Po przeczytaniu tekstu Krzysztofa Łozińskiego też miałam zamiar „założyć KOD”, ale oceniłam swoje szanse. Mateusz Kijowski ocenił własne na inaczej. 
Warto wiedzieć, że to nie jego osoba nas połączyła, ale tekst Krzysztofa Łozińskiego korespondujący z naszymi odczuciami w tamtym czasie. Idealizm MK i refleks skutkowały powstaniem grupy. To dobrze, że pojawiła się taka możliwość i chociaż to nie było zachowanie racjonalne, gdyby ten moment został przeczekany, KOD by nie powstał. Mateusz skanalizował nasze nastroje na FB. Niestety teraz nie potrafi grać tak jak tego wymaga rola, w której się sam obsadził. Popełnia szkolne błędy i nie pokornieje.
Sparafrazuję Leszka Millera „Prawdziwego lidera poznaje się po tym jak kończy, a nie jak zaczyna” 😉

OK, Kijowski tak ma, że najpierw działa, potem myśli. Jednak jeśli mogę to tolerować  na wielu polach (jest amatorem), nie wolno mi na polu „alimenty”, bo alimenty to inny kaliber odpowiedzialności. Stosunek do tych zobowiązań pokazuje stosunek do odpowiedzialność za życie innych ludzi. 
Nie wystarcza mi, że Mateusz się stara, ani to że długi narosły bo alimenty zostały zasądzone kiedy Mateusz miał dobrze płatną pracę. Jest dorosły, jest ojcem pięciorga dzieci i już dawno powinien był znaleźć rozwiązanie (tym bardziej, że nie jest człowiekiem znikąd), lub otwarcie powiedzieć wszystkim sortom, dlaczego sytuacja jest nierozwiązywalna.

Cierpliwie czekałam na rozwój wypadków (broniąc Mateusza). Przyjęłam założenie, że być może Mateusz nie chce mówić źle o swojej byłej żonie, lub przyznawać się do swoich słabości czy porażek (to prawo każdego z nas). Rozważałam różne wersje: np. taką, że „Ona złapała Mateusza na ciążę, bo on z TYCH Kijowskich, ale Mateusz nie robił kariery, robił dzieci, miał motor, taki hipis, i ona zrezygnowała puszczając go z torbami i alimentami” – znam takie sytuacje (ale dlaczego mam stawać przeciwko matce jego dzieci, nie mając żadnych ku temu przesłanek?). Może było inaczej, np. tak, że „była sobie para, luzacy, nie zabezpieczali się, przy 4. dziecku żona zaczęła wymagać, a mąż to Piotruś Pan. ” Co jest bliższe prawdy?

Jestem z KODem od początku, agitowałam na jego rzecz, a potem musiałam świecić oczami przed znajomymi, przed córką i tłumaczyć, że czasem rodzina to drugorzędna sprawa (czułam się jak krętaczka), kiedy Ojczyzna wzywa. Bo to nie był jeszcze ten czas, jeszcze nie to wezwanie. Mimo to broniłam Mateusza, bo „Jest Sprawa”.
Jego zaległość alimentacyjna sprawiła, że odpuściłam agitację. Każdy sam musi dojrzeć do działania, nie mogę brać na siebie cudzych grzechów i wkręcać w etycznie niepewne sytuacje innych ludzi. Sama robię to, co uważam za właściwe, to, co podpowiada Krzysztof Łoziński. prowadzę NOTYw.

Niewyjaśnione zaległości alimentacyjne to poważny balast KODu. I uważam, że właśnie to (a nie faktury) są dobrym pretekstem, by raz na zawsze rozwiązać wielokrotnie zgłaszany problem z trudną osobowością Mateusza.
Jak rozwiązać obecny problem? Właśnie problemy z alimentami są argumentem dla stowarzyszenia KOD. Zaległości są istotnym „felerem”, ale kiedy ruch zakładał naturszczyk można było przymknąć oko.
Lider stowarzyszenia POWINIEN BYĆ NIESKAZITELNY.
Zarząd powinien był postawić MK (i każdemu kandydatowi) warunek nieskazitelności: możesz kandydować w wyborach na przewodniczącego jeżeli wyczyścisz kartę „alimenty”.
Aby dać mu szansę, mógłby zażądać:
1. albo sam rozwiązujesz ten problem (do wyborów),
2. albo przyjmujesz wsparcie członków KOD (kogoś kto potrafi i ma środki na rozwiązanie problemu) – KOD pomaga Ci rozwiązać Twój problem, ale Ty musisz się podporządkować wymaganiom (procedury, terminy, zobowiązania, spłata) takiego rozwiązania (tu potrzebny jest dobry prawnik i pieniądze – można się zrzucić).
Wtedy decyzja należałaby do Mateusza. Mógłby wycofać się z twarzą, bez poczucia, że zostaje „okradziony”, gdyby nie chciał przyjąć pomocy KODu, a nie był w stanie rozwiązać problemu we własnym zakresie.
Mógłby skorzystać z pomocy (ale na spisanych i egzekwowanych warunkach) i kandydować.
Zaproponowane przeze mnie rozwiązanie pozwoli wszystkim stronom wyjść z tego elegancko. Jeśli MK jest niewinny (a jedynie niedoskonały, jak my wszyscy), może (musi) poddać się audytowi. Jeśli chce chronić prywatność bliskich, może to zrobić poprzez kogoś kto będzie go reprezentował, kto uwiarygodni jego sytuację. Jeśli się na to nie zgodzi, to znaczy, że się wycofuje.
I tu pojawia się problem KODu i Sprawy. Co będzie lepsze? Czy MK jako lider (figurant/muleta), i gabinet cieni, którzy dopilnują procedur? Czy inny lider? Nie widzę nikogo, kto mógłby przejąć „wyznawców” Mateusz Kijowski.

Obawiam się, że wraz z odejściem Kijowskiego „owce się rozpierzchną”. Mateusz to opcja pacyfistyczna. Inny lider to ryzyko radykalizacji. 
Proporcje członków grup SKOD i KOD PP (66 403 do 861) pokazują, że ludzie chcą pokoju. Radykałowie źle oceniają swoje szanse, mimo to „dokręcają śrubę”. W najlepszym wypadku skończy się tak jak z głodówką Miszka, w najgorszym wojna domową.

W tej sytuacji bezpieczniejszy dla KODu wariant to Mateusza Kijowskiego. 
I tak jak podpowiada Frasyniuk > Jak będzie trzeba „pojawi się kolejny lider”, ale „powinniśmy poczekać” (i zweryfikować/oczyścić MK).

Nie ma dobrego wyjścia. Trzeba czekać, „robić swoje”, „być przyzwoitym”. Warto słuchać Krzysztofa Łozińskiego i Władysława Frasyniuka.

Tu (dla przypomnienia) wszystko co w Studiu Opinii mówi Krzysztof Łoziński
Warto sobie przypomnieć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.