sobota, 16 lipca 2016

Ważniejsze jest prawo do sprawowania władzy, niż obowiązek przestrzegania prawa, dzięki któremu ktoś zdobył władzę

Adam Szostkiewicz pisze
„Dla Waszyngtonu wojskowy zamach stanu w Turcji to jednak wielkie wyzwanie. Ekipa Erdoğana była wybrana demokratycznie, Ameryka nie może oficjalnie poprzeć sił, które dokonały antydemokratycznego zamachu, nawet jeśli deklarują one, że czynią to w obronie demokracji i praw człowieka w Turcji.”
Czy to znaczy, że kiedy władze wybrano demokratycznie, opozycja ma związane ręce? Ma związane ręce nawet wtedy kiedy ten demokratycznie wybrany rząd niszczy demokrację?
Czyli tak naprawdę liczy się prawo do rządzenia, a nie demokracja rozumiana jako obowiązek przestrzegania reguł zgodnie, z którymi ktoś zdobył władzę.
Ważniejsze jest prawo do sprawowania władzy niż obowiązek przestrzegania prawa, dzięki któremu ktoś zdobył władzę.

Ta niespójność odbija się czkawką na każdym kroku. Np. lekarz, który wybierał swój zawód w realiach określonego prawa, przyjmuje deklarację sumienia, która jest sprzeczna z obowiązkami lekarza zapisanymi w prawie, które obowiązywało w chwili wyboru zawodu. Tu też prawo wykonywania zawodu dominuje nad obowiązkiem wykonywania go, zgodnie z polskim prawem.
Przyzwolenie na takie postawy skutkuje dyktaturami. Bo przymykamy oczy na łamanie prawa, dlatego, że ktoś zgodnie z prawem zdobył władzę.
Jeśli jestem kapitanem samolotu mam uprawnienia, które pozwalają mi pilotować samolot, to nie znaczy, że mogę zawozić pasażerów tam, gdzie mi się podoba. Pilot ma obowiązek lecieć tam, dokąd zobowiązał się lecieć (dokąd chcieli lecieć pasażerowie), oraz robić to zgodnie z prawem lotniczym i wszystkimi zasadami obowiązującymi w ruchu lotniczym, obowiązującymi w chwili sprzedaży biletów na lot (wyborów).

Polskie władze też wybrano demokratycznie. Mamy kapitanów, którzy zdobyli licencję na lot AD 2015-2019/20. Okazało się jednak, że załoga porawała samolot, a pasażerowie/obywatele RP stali się jej zakładnikami. Część pasażerów jeszcze tego nie dostrzega, bo puszczają nam filmy i roznoszą poczęstunki. Lecimy we mgle, przed nami brzoza.


„Ameryka nie może oficjalnie poprzeć sił, które dokonały antydemokratycznego zamachu, nawet jeśli deklarują one, że czynią to w obronie demokracji i praw człowieka w Turcji.”
No, to my mamy przechlapane. Czy to znaczy, że teraz nasi sojusznicy, rzecznicy demokracji, będą się przyglądać siedząc z założonymi rękami, jak „demokratycznie wybrany rząd” rozprawia się z obrońcami demokracji?