Komentarz: Na tyle ile dziś wiemy, to te ipeenowskie rewelacje, w gruncie rzeczy, nie przynoszą dla historyków, w sumie nic nowego. Nie ulega wątpliwości, że na początku lat 70, Lech Wałęsa poszedł na współpracę, jako młody człowiek, w koszmarnych okolicznościach, kiedy ulicami płynęła jeszcze krew zastrzelonych robotników, zeznania wymuszano biciem, ofiary służb niszczono także społecznie, a on sam nie miał żadnej gwarancji że kiedykolwiek wróci do domu. Ludzie w mniej przerażających okolicznościach pękali i godzili się na współpracę.
Co jednak jest ważne to to, że Lech Wałęsa potrafił się mimo wszystko, wyrwać z niewoli strachu, zerwać współpracę, o czym przecież są raporty SB, że mimo wielokrotnych ostrzeżeń nie zaprzestał swej wywrotowej działalności, aż go w końcu w 76 wyrzucili z pracy. Próbowali z nim jeszcze podjąć kontakty i współpracę w 78, ale stanowczo odmówił, o czym mówi kolejny znany raport.
Co jest jeszcze ważniejsze, to warto zadać sobie pytanie czy gdyby Wałęsa był, po za młodzieńczym epizodem, Bolkiem to czy postępowałby tak, jak postępował w latach 80? Odpowiedź brzmi nie. Między bajki można włożyć opowieści, że kiedy ZSRR był jeszcze silny i krzepko stał na nogach, polscy komuniści opracowali plan jego upadku i swojego miękkiego lądowania w nowej rzeczywistości, oczywiście przez siebie stworzonej i kontrolowanej. Szkoda nawet na takie bzdury tracić czas. Natomiast było wiele okazji by ewentualny "Bolek" mógł zostać użyty z wielkim pożytkiem dla prowadzących go komunistów. Taka okazja była min. w sierpniu 80, kiedy jego inne niz rzeczywiste zachowanie mogłoby doprowadzić do całkowitej pacyfikacji wiadomego starjku. Podobnie w marcu 81 Rosjanie, którzy byli gotowi do interwencji i tylko czekali na pretekst do niej - Wałesa tonując nastroje, bardzo wzburzone po wypadkach bydgoskich, na powstanie takiego pretekstu nie pozwolił, czy choćby niezwykle ważny moment w stanie wojennym, kiedy mimo olbrzymiej presji, nie zgodził się na żadną współpracę, a przecież kiedy, jak nie wtedy agent mógłby lepiej przysłużyć się swoim mocodawcom?
Swoją postawą w tych, i wielu innych, krytycznych momentach, Lech Wałęsa, wielokrotnie odkupił swój grzech młodości. Nie zapominajmy, że to jego, w dużej mierze roztropność, determinacja i wyobraźnia, legły u podstaw tego, że przemiany ustrojowe w Polsce z 89 nie skalała ani jedna kropla polskiej krwi.
Dziś były prezydent częściej mnie irytuje lub śmieszy swoją bufonadą i dziwacznym konserwatyzmem, niż intryguje swoimi przemyśleniami, ale dozgonnie będę mu wdzięczny za dar wolnej Polski, którego był jednym z najważniejszych, jeśli nie najważniejszym z autorów.
Dlatego nigdy nie stanę w jednym szeregu z tymi, którzy dziś tak chętnie rzucają w niego kamieniami, błotem i pogardą.
Wojtek Kędziora [komentarz do tekstu: Tomasz Lis: Wałęsę mogą pocałować. Wiemy gdzie} NaTemat.pl | 18.02.2016