Prof. Ewa Łętowska: Czytam: właściwie krytykują nas "za nic". Nie "za nic" - za nadużycie i próby nadużywania trybów i aktów, dokonywane w złym stylu, złym językiem, przy użyciu złych emocji. Za stosowanie "efektu mrożącego" wobec posłów i sędziów. Dlatego rozmija się argumentacja tych, którzy mówią, że nic się nie stało (nacisk na przedmiot zmian), i tych, którzy krytykują styl i sposób ich dokonywania. Liberalne państwo prawa (na nim ufundowana jest Unia Europejska) obejmuje sobą właśnie ów mało uchwytny, przez nas lekceważony element "jak".
Można zmieniać konstytucję (we właściwym trybie). Można okroić kompetencje i przykroić skład Trybunału Konstytucyjnego - ale nie uchwałą Sejmu, pozbawioną podstawy ustawowej. Zmiana konstytucji - na to jest procedura. A jaka będzie treść tej zmiany, to już może być przedmiotem politycznego kompromisu. Nie jest natomiast przedmiotem kompromisu politycznego (i w państwie prawa nie może nim być) niewykonywanie wyroków sądów czy trybunałów. Co prawda my w polskiej tradycji mamy takie wypadki, bo konstytucję kwietniową też uchwalono za pomocą figielka, wyczekawszy na brak opozycji na sali. A niewykonywane wyroki posłużyły niesławnej pamięci panu Łaszczowi do podbicia delii. Ale to się wtedy nazywało "prawem i lewem". Jak nas widzą, tak nas piszą. Także w ocenach analityków ryzyk ekonomicznych.
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna