[...] Nikt nie wyobraził sobie, że może nie być stosownej większości do postawienia piastunów władzy przed Trybunałem Stanu. To naprawdę były pięknoduchy, ci twórcy Konstytucji… Albo cynicy.
A jeśli teraz (za czas jakiś, oczywiście), na tych dymiących zgliszczach, wpisalibyśmy do Konstytucji, że partia rządząca, której członkowie łamią Konstytucję posługując się mandatem wyborczym podlega delegalizacji, to czy w kryzysach politycznych niedalekiej przyszłości, gdzie dochodzić będzie do manipulacji woli i decyzji za pomocą Internetu i rzeczywistości cyfrowej, czego przedsmak już mieliśmy, będzie to mieć zastosowanie, czy też nie?
Artykuł 13 jest, a jakby go nie było. Prawie tak samo, jak paragraf 22, artykuł 13 nie daje się zastosować. Jego recepcja do rzeczywistości politycznej AD 2016 nie wydaje się możliwa. Mimo to powstają sążniste opracowania i analizy, jak by tu zażyć PiS z tej strony. Smaku całej przygodzie z artykułem 13 dodaje okoliczność, że o delegalizacji PiS miałby orzekać Trybunał Konstytucyjny. Można sobie dowolnie długo i barwnie wyobrażać, co by się działo zanim do wyroku by doszło i na wypadek, gdyby doszło. [...]
Studio Opinii | Magdalena Ostrowska: Artykuł 13